1 lipca szef ZGZM wybrał się z wizytą w teren, by zobaczyć, jak w gminach zorganizowano Osiedlowe Punkty Selektywnego Zbierania Odpadów Komunalnych. W połowie miesiąca znów odwiedził sołectwa – tym razem jednak po to, by porozmawiać z mieszkańcami budynków wielorodzinnych. Wielu z nich zgłaszało uwagi na temat działania systemu.
W Guzicach, Komornikach, Krzydłowicach i Grębocicach, zdaniem mieszkańców, powinno być albo więcej PSZOK-ów albo powinno się zmienić ich lokalizację. Stałym pytaniem rozmówców było to, w jaki sposób ZGZM będzie kontrolować selekcję odpadów.
– To przede wszystkim obowiązek firmy wywożącej odpady. Ona stosowną informację przekaże do Związku – odpowiadał Emilian Stańczyszyn. – Niesegregujących odpady mieszkańców będziemy najpierw pouczać i upominać. Wyższa stawka za śmieci to dopiero następny krok.
Najskuteczniejszym sposobem ochrony prawidłowej segregacji jest – co od dawna wiedzą Niemcy, Anglicy, Norwegowie i Szwedzi – „obywatelska czujność”. Nikogo tam nie dziwi, że sąsiad sąsiadowi zwraca uwagę, gdy wrzuca odpady nie do tych pojemników, co trzeba. Nikogo też nie dziwią telefony do stróżów prawa.
– Nie chodzi o „kablowanie, tylko o dbanie o własny interes – stwierdził Emilian Stańczyszyn.
Kłopotem mieszkańców m.in. Żabic i Szymocina są pojemniki na odpady zmieszane. Wiele osób zaopatrzyło się w nie indywidualnie, tymczasem obowiązujące przepisy mówią o wspólnym pojemniku dla jednej bądź kilku budynków wielorodzinnych.
– Myślę, że z odsprzedażą małych, 120-litrowych, kubłów nie będzie problemu, ponieważ w wielu innych miejscowościach nie mają ich właściciele domków jednorodzinnych – powiedział przewodniczący ZGZM. Dodał też ważne spostrzeżenie: – Powinniśmy rozważyć cenę za dzierżawę dużych kontenerów. Nie powinna być ona wyższa od tej, jaka płacą właściciele domów jednorodzinnych.