„Rewolucja śmieciowa” w ZGZM ruszyła i można powiedzieć – patrząc na inne miasta czy gminy w kraju – że ruszyła bezboleśnie. Pojemniki jeszcze kursują między wioskami, gdzieniegdzie brakuje dzwonów na papier, do niektórych mieszkańców nie dotarły kubły na odpady zmieszane, ale w ciągu kilku dni wszystko powinno trafić na właściwe miejsce.
Trwają jeszcze ustalenia lokalizacji ponad 40 Osiedlowych Punktów Selektywnego Zbierania Odpadów Komunalnych, które nie mogą powstać w pierwotnie wyznaczonych miejscach. Przeszkodą są sieci energetyczne, warunki techniczne lub własności działek.
– Staraliśmy się tworzyć PSZOK-i na gruncie użyczonym od gminy, jeżeli jednak zajdzie taka potrzeba będziemy rozmawiać również z innymi właścicielami działek – stwierdził Emilian Stańczyszyn. W pierwszym dniu wejścia systemu w życie szef ZGZM odwiedził gminy Związku. Na miejscu rozmawiał z wójtami i burmistrzami oraz osobami, odpowiedzialnymi za wdrażanie systemu, oglądał też Osiedlowe PSZOK-i i odpowiadał na pytania mieszkańców.
– Pytania dotyczyły ogólnych zasad segregacji odpadów, pojemników, które jeszcze nie dotarły na miejsce lub indywidualnych spraw, jak kubły dla wspólnoty – powiedział Emilian Stańczyszyn.
Największe „zamieszanie” zaobserwowaliśmy w Polkowicach – jednak nie tyle z powodu nowych zasad segregacji odpadów, co w związku z faktem, że mieszkańcy w ciągu jednego weekendu postanowili pozbyć się niepotrzebnych mebli, ubrań i innych odpadów o dużych rozmiarach. Śmieci – nierzadko luzem – wyrzucono do boksów śmietnikowych (mimo iż te wcześniej specjalnie wysprzątano, by zrobić w nich miejsce na kolorowe kontenery) lub do zielonych pojemników na odpady zmieszane. Ponowne sprzątanie Osiedlowych PSZOK-ów w Polkowicach trwało całe przedpołudnie.